7.Brak jakiejkolwiek nadziei
Szatyn wziął dziewczynę na ręce i zwrócił się ku swoim uczniom
-Jak ona się obudzi to chcę was widzieć u siebie w namiocie-wydał rozkaz i zniknął z dziewczyną u siebie w namiocie. Położył ją na macie, a sam postanowił poczekać aż się obudzi.
Był lekko ciekawy o co tyle zamieszania, ale tego dowie się dopiero po przebudzeniu szamanki, obok niej czuwały jeszcze jej stróże. Były bardzo zmartwione postępowaniem swojej przyjaciółki, zawsze mieli ją chronić, a teraz zawiedli...
Hao otarł łzy z jej policzków, albowiem miała całe zapłakane i lekko rumiane. Po jakiś dwóch godzinach dziewczyna obudziła się z potwornym bólem głowy i zawrotami, ale nie dała po sobie nic poznać, jak to ona.
Usiadła z trudem na macie i rozejrzała się do o koła, napotkała srogie spojrzenie szamana, odwróciła głowę, ale ten chwycił ją za podbródek i zdecydowanym gestem zmusił ją by spojrzała mu w oczy.
Odtrąciła jego rękę i wstała na chwiejących się nogach by zaraz upaść, ale ognisty szaman w porę ją złapał by nie upadła.
Postawił ją do pionu i zawołał Opacho
-Opacho!!! Zawołaj Taichi i jego grupę do mojego namiotu!!! Natychmiast !
-Tak Hao-sama-powiedziała i popędziła wesoła, że może pomóc swojemu mistrzowi. Po paru minutach przyszła z szamanami do namiotu szatyna.
-Przyprowadziłam ich tak jak prosiłeś mistrzu Hao-powiedziała lekko kłaniając główką
-Hai, a teraz możesz iść-powiedział i uśmiechnął się do niej, a ona wykonała polecenie, bez żadnych ociągnięć.
Teraz Hao zwrócił się ku swoim uczniom:
-A więc o co wcześniej poszło ?!
-To ona zaczęła mistrzu-zaczął kłamać Taichi. \
-Kłamiesz!-syknęła dziewczyna, nie znosiła kłamstwa chyba, że w słusznej sprawie.
-To ty masz jakieś urojenia, za atakowałaś nas be powodu-powiedział jeden z nich z cwanym uśmieszkiem.
-Zamknij się, jeżeli masz kłamać w żywe oczy !-krzyknęła dziewczyna podniesionym tonem.
-Cisza! Chcę usłyszeć wersję obu stron-warknął Hao i pokazał, żeby pierwszy mówił Taichi.
-Mistrzu ona nas za atakowała bez najmniejszego powodu-powiedział czarnowłosy chłopak, a Hao kiwną na to głową i rzekł:
-Dobrze. Co masz na swoją obronę Amane?
-To, że Ci debile kłamią. Zniszczyli moją własność-odpowiedziała
-To tylko jakaś głupia pozytywka-wtrącił się jeden z nich
-Dla Ciebie może tak, ale dla mnie to było ważne!!!!-wydarła się dziewczyna uderzając go z sierpowego w twarz. Miał cały czerwony policzek, ale przed drugim atakiem Hao złapał od tyłu rękę dziewczyny.
-Wy macie potrojony trening!-nakazał srogo do chłopaków.
-A z tobą sobie porozmawiam-zwrócił się ku dziewczynie. Szamani czym prędzej udali się na trening z kamiennym wyrazem twarzy, woleli już sobie bardziej nie grabić.
W namiocie zostali tylko Hao i Amane. Chłopak jak zwykle zaczął rozmowę:
-Próbowałaś zrobić im krzywdę tylko o jakąś pozytywkę?!!!-zapytał oburzony tym faktem.
-Ciekawa jestem jak Ty byś się zachował gdyby zniszczyli Ci jedyną pamiątkę po matce ?!! A no tak zapomniałam Ty nie masz uczuć...
-Wiesz jak nic o mnie nie wiesz to lepiej nie mów pochopnie-powiedział. Po raz pierwszy poczuł się dotknięty. Dosięgnęły go wspomnienia z przed tysiąca lat. Jak poznał Ohachiyo, jak przybrał imię Mappa Douji, po tym jak zabili mu matkę i podpalili dom. Nie miał się gdzie podziać, błąkał się tu i tam aż poznał demona, ducha stróża i zarazem jedynego przyjaciela...
Przez to obiecał zniszczyć ludzi, pomścić śmierć matki oraz zniszczyć ich, bo mają złe serca i intencje...
To jej jego główny cel, osiągnął potęgę i teraz ją wykorzystuje do zrealizowania swoich marzeń...
-Może nie wiem, ale Ty też nic o mnie nie wiesz. Krzywdzisz innych i jesteś w sobie zamknięty. Nikogo do siebie nie odpuszczasz....
-Odezwała się ta co każdemu ufa!-przerwał jej w połowię zdania, ta dziewczyna zaczynała go już irytować na wszelkie różne sposoby.
-Może i tak, ale też mam ku temu swoje powody-powiedziała na odchodnym dziewczyna i wyszła z namiotu, kompletnie go ignorując
Poszła do namiotu medycznego , już zdążyła ogarnąć położenia różnych miejsc. W pomieszczeniu nikogo nie było i właśnie na to liczyła. Większość miała trening, albo gdzieś poszła.
Zaczęła przeszukiwać szafki, torby itp...
Znalazła to czego szukała! Wzięła to po co przyszła i uciekła do lasu. Miała mało czasu na to co chciała zrobić, zanim zaczną ją szukać...
Dobiegła na bezpieczną odległość od obozu i usiadła pod pobliskim drzewem. Wyjęła to co wzięła...
-Dobrze. Co masz na swoją obronę Amane?
-To, że Ci debile kłamią. Zniszczyli moją własność-odpowiedziała
-To tylko jakaś głupia pozytywka-wtrącił się jeden z nich
-Dla Ciebie może tak, ale dla mnie to było ważne!!!!-wydarła się dziewczyna uderzając go z sierpowego w twarz. Miał cały czerwony policzek, ale przed drugim atakiem Hao złapał od tyłu rękę dziewczyny.
-Wy macie potrojony trening!-nakazał srogo do chłopaków.
-A z tobą sobie porozmawiam-zwrócił się ku dziewczynie. Szamani czym prędzej udali się na trening z kamiennym wyrazem twarzy, woleli już sobie bardziej nie grabić.
W namiocie zostali tylko Hao i Amane. Chłopak jak zwykle zaczął rozmowę:
-Próbowałaś zrobić im krzywdę tylko o jakąś pozytywkę?!!!-zapytał oburzony tym faktem.
-Ciekawa jestem jak Ty byś się zachował gdyby zniszczyli Ci jedyną pamiątkę po matce ?!! A no tak zapomniałam Ty nie masz uczuć...
-Wiesz jak nic o mnie nie wiesz to lepiej nie mów pochopnie-powiedział. Po raz pierwszy poczuł się dotknięty. Dosięgnęły go wspomnienia z przed tysiąca lat. Jak poznał Ohachiyo, jak przybrał imię Mappa Douji, po tym jak zabili mu matkę i podpalili dom. Nie miał się gdzie podziać, błąkał się tu i tam aż poznał demona, ducha stróża i zarazem jedynego przyjaciela...
Przez to obiecał zniszczyć ludzi, pomścić śmierć matki oraz zniszczyć ich, bo mają złe serca i intencje...
To jej jego główny cel, osiągnął potęgę i teraz ją wykorzystuje do zrealizowania swoich marzeń...
-Może nie wiem, ale Ty też nic o mnie nie wiesz. Krzywdzisz innych i jesteś w sobie zamknięty. Nikogo do siebie nie odpuszczasz....
-Odezwała się ta co każdemu ufa!-przerwał jej w połowię zdania, ta dziewczyna zaczynała go już irytować na wszelkie różne sposoby.
-Może i tak, ale też mam ku temu swoje powody-powiedziała na odchodnym dziewczyna i wyszła z namiotu, kompletnie go ignorując
Poszła do namiotu medycznego , już zdążyła ogarnąć położenia różnych miejsc. W pomieszczeniu nikogo nie było i właśnie na to liczyła. Większość miała trening, albo gdzieś poszła.
Zaczęła przeszukiwać szafki, torby itp...
Znalazła to czego szukała! Wzięła to po co przyszła i uciekła do lasu. Miała mało czasu na to co chciała zrobić, zanim zaczną ją szukać...
Dobiegła na bezpieczną odległość od obozu i usiadła pod pobliskim drzewem. Wyjęła to co wzięła...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz