niedziela, 24 listopada 2013

14. Mam gdzieś rozkazy i chrzanić ten pieprzony Dzwonek Wyroczni...

14. Mam gdzieś twoje rozkazy i chrzanić ten pieprzony Dzwonek Wyroczni...

Szatynka , leżała nieprzytomna na ziemi. Jednak miała świadomość jej stanu, więc nie była w pełni bezwładna, po prostu nie miała siły nic zrobić.
Z ciemności wyłonił się duch jej przybranej matki, wyglądał na niezadowoloną z sytuacji jaka się dzieje.
-Pomyśleć, że ja Cię chroniłam, a to poszło na marne...-westchnęła
-Mamo-jęknęła dziewczyna, otwierając oczy i próbując unieść rękę. Sama nie wiedziała, czy mam omamy, czy to prawda.
-Przez Ciebie nie mogę przejść na tamtą stronę!-warknął wściekły duch kobiety.
-Gomen (Przepraszam)-wyjąkała dziewczyna
-Chroniłam Cię przed nim, a ty do niego dołączyłaś ?!
-Ja nie chciałam!-wysyczała przez zęby dziewczyna, duch przez chwilę był przerażony tonem, jakim odpowiedziała szamanka. W tym nie było nic pozytywnego, cała wypowiedź była przesiąknięta nienawiścią.
Kobieta nie poznała by jej, nie potrafiła  uświadomić sobie tego co się stało z dziewczyną, którą wychowywała od niemowlęcia.
-Zawiodłam się na tobie-oznajmiła chłodno matka dziewczyny, patrząc na nią  spod łba.
-Jest to zbyt niebezpieczne, byś żyła. Powinnaś zginąć, jeżeli dołączyłaś do Wielkiego.
-Oka-san przestań!-krzyknęła Iso, jej oczy zaszkliły się. Nigdy by nie pomyślała, że ktoś komu zaufała, coś takiego powie.
Ledwo uskoczyła przed pierwszym atakiem, była cała obolała.
"Cholera co robić?!"-myślała intensywnie właścicielka wilczycy, nie miała foryoku by wezwać Rose, a ta bez tego jej nie pomoże, zbyt wiele.
Usilnie próbowała wstać, ale jej się nie udało.
-Nie martw się Amane-chan, to nie boli-powiedziała unosząc katanę tuż nad dziewczyną, uśmiechając się jednocześnie ze śmiechu i smutku.
-To będzie szybka śmierć-mruknął duch, prawie wbijając ostrze, ale PRAWIE robi dużą różnicę...
-Tak bardzo kochałaś swoją przybraną córkę?-zapytał z kpiącym uśmiechem Asakura, patrząc na kobietę z wyższością.
-To jej wina!-warknął duch, spojrzenia jej i szamana spotkały się. Jego pogardliwe, a jej nienawistne.
-To nie była jej wina, a teraz Duchu Ognia. Pochłoń ją.-nakazał stróżowi szatyn, z radosnymi skrami w oczach.
-Nie rób tego -wyszeptała Amane, ale nie powstrzymała go.
Duch przybranej matki Iso zniknął w płomieniach stróża chłopaka.
-Zostawić Cię na jakiś czas samą, a ty co?-zapytał retorycznie, z rozbawieniem. Wydawał się wesoły, jak nigdy z tej całej sytuacji.
-Widzę, że jesteś już uczestniczką turnieju-rzekł zadowolony.
-Zamknij się!-odpowiedziała
-Teraz będziesz mogła w drugiej rundzie, walczyć u mojego boku-postanowił się z nią podroczyć, ale nie przewidział skutków tego...
-A zabieraj ten pieprzony dzwonek w cholerę!-krzyknęła rzucając rzeczą, o której była mowa (Brak synonimów -,-). Przedmiot rozbił się na dwa kawałki. Chłopak uniósł na nią wzrok.
Była blada jak ściana, a jej oczy szkliły się od łez.
"Co się jej stało?!"-pytał siebie w myślach, niemożliwe by nastrój zmieniał się tak szybko. Musiał być jakiś konkretny powód tego zjawiska.
Amane płakała, z niewiadomych nikomu powodów. Przed jej oczyma pojawiały się jakieś dusze.
-Nasz klan zawiódł się na Tobie-oznajmił jeden z duchów. Szatynka nie wiedziała kim, są dane dusze.
-Zdradziłaś nas!-powiedział drugi
- Dziecko dlaczego ?-zapytała dusza, kobiety z głosem pełnym żalu. Szamanka kogoś w niej rozpoznała, tylko kogo ?
Cały obraz się urwał, kiedy Asakura wziął ją na ręce i zaniósł do obozu.
-Co się stało?-zapytała nieprzytomnie dziewczyna i po chwili od bruknęła.
-Możesz mnie postawić na ziemie ?!
-Już się uspokoiłaś ?-zapytał, wchodząc do namiotu.
-Nie widać-mruknęła zażenowana. Położyła się na macie i odwróciła głowę w przeciwną stronę ku niemu.
-To, że zniszczyłaś dzwonek nic Ci nie da. Nadal jesteś w turnieju-oznajmił.
-Aha-warknęła
-Mogłabyś odwrócić głowę kiedy do Ciebie mówię ?!-powiedział łapiąc dziewczynę za podbródek i odwracając ją w swoją stronę.
-Nie-powiedziała znowu się odwracając i chowając w kocu.
-Chce spać!-warknęła i udałą, że chce spać.

Hao :

Ona powoli wyprowadza mnie z równowagi. Jak widziałem ją po raz pierwszy, zachowywała się inaczej, ale czułem, że te pozytywne emocje, nie były rzeczywiste. Jak widać nie dużo się pomyliłem, ale w turnieju musi wziąć udział. Pewnie niedługo przybędzie Silva i przy okazji, da nowy Dzwonek dla niej. 
-Jak się obudzisz to porozmawiamy -westchnąłem do śpiącej dziewczyny.... 


***

Beznadzieje jak wszystko co piszę, ale to już przerosło granicę...

Zocha, moja koleżanka mi to uświadomiła, mówić, że nie potrafię pisać o niczym innym jak o śmierci, itp... 

Trudno Life is Brutal -,-. Nie każdy potrafi pisać szczęśliwe zakończenia. Szczególnie gdy żadnego nie doświadczył >.<, ale ten rozdział jest okropny.




5 komentarzy:

  1. hmm... no bardzo miła rodzinka nie ma co ^^ przydała by się Anna, ona na pewna wiedziałaby co robić ;P pomachałaby koralikami i sruu duchów nie ma :D ale przynajmniej jest Hao, który też jakoś sobie poradził ;P ciekawe o czym też chce rozmawiać?
    czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, ze komuś się to podoba.
      Maja to wchodzi po to by po spamować T.T
      Jest tu dużo niecenzuralnych słów, więc wielu osobą nie się nie podoba, ale bardzo mnie cieszy, ze Tobie się spodobało ^^
      To jest Hao, jego nie da się ogarnąć ...
      Postaram się coś jeszcze w tym tygodniu napisać :3

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już koniec T.T
    Szkoda ... Strasznie ta historia mnie wciągnęła ...
    Mam nadzieje ,że jeszcze coś wrzucisz ...
    Ps:. Rozdziały MEGA ,wszystkie ^w^
    Pozdrawiam ^w^

    OdpowiedzUsuń