15. Silva ?! Zabieraj ten dzwonek wyroczni, bo Ci nim krzywdę zrobię !!!
Pewna dobrze wam już znana, a może i nie. Niezbyt mnie to obchodzi... Właśnie się obudziła. Przetarła zaspane oczy i wstała po woli."Mój łeb. Czuję się jakbym miała niezłego kaca"-pomyślała i na chwiejących nogach podeszła do swoich rzeczy i wzięła parę ubrań, by się przebrać.
Miała ubraną czarną sukienkę w stylu gotyckim i glany w czarno-czerwone moro. Na ręce założyła sobie dwie pieszczochy, na drugiej ręce miała bransoletkę z brązowych, drewnianych koralikach. Wyszła na dwór z namiotu, by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.
Obudziła się akurat na wschód słońca, który od dzieciństwa uwielbiała oglądać.
Obserwowała dopiero co budzącą się do życia naturę, podążając przy tym wolnym krokiem. Grzywka opadała jej na czoło, jakby była noc, to ktoś by mógł się przestraszyć, bo ogółem wyglądała jak siedem nieszczęść.
-Co ty robisz ?-zapytał jakiś głos z oddali, dziewczyna początkowo myślała, że to Asakura, ale jednak się pomyliła.
-Jesteś cały czas w Turnieju i musisz wziąć w nim udział-obwieścił Indianin podając jej nowy Dzwonek Wyroczni do rąk.
-Silva, tak ? A więc bądź tak miły i spierdalaj z tym dzwonkiem w kosmos, bądź sama wyślę Cię tam wraz z tym !-krzyknęła dziewczyna, rzucając urządzeniem, ale nie wiadomo skąd Asakura go zabrał.
-Amane inaczej się wita z ludźmi-rzekł rozbawiony szatyn, na co dziewczyna obrzuciała go pełnym złości i politowania spojrzeniem.
-Ty też możesz razem z nim spieprzać!-burknęła i odwróciła się szybko w stronę lasu, chciała już iść kiedy poczuła, że ktoś ją przytrzymuje.
-Dokąd ?!-zapytał Hao
-Spowiadać Ci się nie będę, idę się umyć w jeziorze-warknęła i wyrwała się wbiegając w głąb lasu.
-Jak jej coś zrobisz. To wiesz, że Rada się tym od razu zainteresuje-oznajmił Silva, na co Hao obrzucił go kpiącym spojrzeniem.
-Dobrze, a teraz możesz już sobie iść-oznajmił chłodno szatyn i wrócił do swojego namiotu.
Amane :
Co za nienormalni ludzie ! Zwariować można, przy tym nawet trudno jakąkolwiek godność zachować.Nie chcę brać już udziału w turnieju, bo tak czy siak, musiałabym walczyć dla Hao.Przynajmniej będzie chwila świętego spokoju.
-Rose, możesz z namiotu przynieść mi kimono?-zapytałam dziewczyny, a ta pokiwała twierdząco głową. Właśnie doszłam nad sadzawkę, woda była w miarę letnia, więc nie będzie problemu i może popływam trochę dłużej?
Po dziesięciu minutach byłam już w wodzie, nie przejmując się niczym, zanurzyłam się w głąb wody.
-Masz -powiedziała czarnowłosa dusza i położyła materiał na ziemi, skinięciem głowy jej podziękowałam. Nie potrzeba było nic więcej, rozumiała mnie bez słów i to było cudowne.
Przecież taka więź rzadko występuje, nawet między ludźmi do czegoś takiego nie dochodzi....
*****
-Amane!-zawołała Rose, próbując ją pośpieszyć.-Nie krzycz, nic się nie stanie.-prychnęła szatynka, ubierając nagajuban.
-Dostanie Ci się-zauważyła zdenerwowana.
-Co z tego, mam to gdzieś-mruknęła szamanka do swojego stróża i poszła wolnym krokiem ku obozowi. Nie za bardzo chciało jej się już uciekać. I tak ją znajdzie, jak mu życie będzie uprzykrzać to sam da sobie spokój, albo ją zabije. Nie jest to jakaś straszna alternatywna przyszłość ...
*****
-Gdzie ty się tyle czasu podziewałaś ?!-spytał oschle Hao, mierząc ją wściekłym wzrokiem
-W czarnej dupie-odburknęła przechodząc koło niego.
Amane:
Może jak go będę ignorować to da sobie w końcu spokój ?Jak nie wytrzyma to albo mnie zabije lub po prostu mnie stąd wywali, co będzie dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Udało by mi się nawet coś zrobić z własnym życiem, naprawić je, pomóc innym...
-Ignorowaniem mnie nic nie zdziałasz-mruknął
-Bywa-odpowiedziałam uśmiechając się zadziornie, co z tego, że nie chce mi się za bardzo z nim dyskutować i tak nie dam za wygraną.
To właśnie jest ta cholerna duma...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz