czwartek, 21 listopada 2013

13. Gwiazda Przeznaczenia

13. Gwiazda Przeznaczenia 

Szatynka weszła do namiotu Hanagumi, dziewczyny lekko się zdziwiły na jej widok, ale nie miały je za złe, że przyszła. W prost przeciwnie, mimo iż uważały, że jest dziwna, to trochę ją nawet polubiły, ale to raczej nie było odwzajemnione.
Mattie i Marion wyszły na trening i Kanna i Amane zostały same. 
-Masz szlugi ?-zapytała właścicielka wilczycy.
-Ile masz lat ?-zapytała podejrzliwe niebiesko włosa.
-Jak na razie 15, a za miesiąc 16-mruknęła dziewczyna w odpowiedzi, biorąc od niej paczkę i wyszła z namiotu. 
Podeszła pod drzewo i zapaliła pierwszego skręta, od razu podszedł do niej Basil.
-Nie jesteś trochę za młoda, by palić ?
-Nie powinni Cię to interesować-warknęła dziewczyna, wydychając dym.
-Wiesz, że nie możesz. Jak Asakura się  o tym dowie to ...-powiedział, ale szamanka mu przerwała 
-Tak wiem będę miała przesrane, ale jak na razie się nie dowiedział. No chyba, że będziesz takim idiotą i mu powiesz.-powiedziała 
-Jakimś dziwnym trafem może się dowiedzieć-powiedział uśmiechając się chamsko, ale ona nic sobie z tego nie robiła. Co prawda palenie nie sprawiało jej radości, ale robiła wszystko wbrew innym., taki już miała charakter.
- Wiesz to, że boisz się mu wyznać swoją miłość i cały czas mu się podlizujesz, to już nie mój problem-oznajmiła patrząc na niego z kpiną 
-Odezwała się ta co czyta Yaoi-powiedział 
-Nie mam nic przeciwko Yaoi, ale na pewno go nie czytam. To, że tobie każda manga kojarzy się z nie wiadomo czym , to już nie moja wina, ale o tak wiem, że po prostu nie masz żadnych racjonalnych argumentacji, przeciwko mojemu stwierdzeniu, więc po prostu próbujesz, wymyślić cokolwiek na poczekaniu-prychnęła dziewczyna z pogardą.
-Dobra, mam Ciebie dość-warknął i poszedł w swoją stronę. 
"Tak jak myślałam, nie ma argumentacji"-pomyślała i uśmiechnęła się z satysfakcją.  Podparła się od drzewo, bo od dymu zakręciło je się w głowie.
Może i jej sposób był dziecinny, ale skuteczny, a jak chciała to była bardziej poważna niż teraz.
-Amane-sama-szatynka usłyszała czyjś dziewczęcy głosik.
Spojrzała w dół i ujrzała małą murzynkę z afro.
-Tak Opacho-chan?-mruknęła wciągając zawartość trunku.
-Czemu palisz, przecież nie wolno. Mistrz Hao zabronił- powiedziała z oburzeniem Afrykanka.
-Jak będziesz w moim wieku, to zrozumiesz czemu ja to robię....-odpowiedziała czochrając sześciolatce włosy i uśmiechając się sztucznie, ale czarnoskóra tego nie wyczuła. W podskokach pobiegła do swojego mistrza...


Amane :

Niebo wyglądało, dzisiaj tak pięknie. Chciałabym dołączyć do tych gwiazd, nieczułych na niczyi i swój ból...
Puste, bez uczuć. 
Ktoś do mnie podszedł i położył mi rękę na ramieniu, zastygłam w bezruchu, źle mi się kojarzył taki gest, nie ważne zresztą czemu (...), nie byłam w stanie nic zrobić. Napięłam wszystkie mięśnie, mam nadzieję, że to któraś z Hanagumi .
Niestety pomyliłam się.
-Mogłabyś przestać palić!-warknął chłopak, ta dziewczyna coraz bardziej trzymała go w hipotezie, że jest zepsuta i denerwująca.
-Mogłabym, ale nie muszę-odpysknęłam, odpalając jak na, na złość nowego blanta.
-Gwiazda przeznaczenia-szepnął chłopak, patrząc w niebo. Rzeczywiście na niebie była gwiazda przeznaczenia. 
Każdy z jego uczniów ruszył wraz z nim w swoją stronę, a ja poszłam w swoją. Przede mną pojawił się szaman, pewno członek Rady Szamanów.. Próbowałam go wyminą, ale mi się nie udało.
-Czekaj, musisz przejść test-powiedział
-Spieprzaj, nie biorę udziału w tym całym, idiotycznym turnieju szamanów...-warknęłam, próbując się wyrwać.
-Każdy szaman, musi przejść egzamin Wielkiego Ducha. Myślałem, że każdy żyjący szaman, chce wygrać
-To źle myślałeś, tym bardziej, że ja nie wygram....

***
Szamanka kompletnie straciła nadzieje, w to co powiedziała, ale i tak to wszystko nie ma sensu.
Ponieważ Indianin nie chciał odjeść, to go zaatakowała, powalają go na ziemię jednym uderzeniem, kosą i tym samym zdobywając dzwonek Wyroczni. 
Była wściekła , dała się tak łatwo podejść?!
Silva, bo tak mia na imię jej egzaminator, już odszedł z krwawiącą raną na ramieniu. Przez to, że dziewczynę trochę, poniosło to zrobiła mu krzywdę...
Usiadła pod drzewem i zaczęła intensywnie myśleć:
"Shimatta, teraz Asakura będzie miał powód bym dalej przebywała w jego obozie. Wyrzucenie tego dzwonka w cholerę, nic mi nie da. Co robić ?! Nie chce walczyć, o jakąś koronę, dla tego idioty! Jeżeli czegoś nie wymyślę, to będę miała jeszcze większy problem"-pomyślała i złapała się kurczowo za głowę. Coś jakby próbowało dostać się do jej umysły. Nie wytrzymała, powoli z jej organizmu uciekały siły witalne,  na tym polegała czyjaś zemsta....


***

Brak pomysłu jak na razie, przynajmniej na te rozdziały, bo na dalsze, mam setki koncepcji... 

W cholerę to wszystko. To cud, że tutaj coś piszę, bo jak na razie próbuję dojść do epilogu na moim innych blogu : http://jinsei-wa-kurushimi-umarete-iru.blogspot.com/. Ja idiotka jak zwykle musiałam tam pomieszać anime i mangi, taka już moja durna natura T.T  


4 komentarze:

  1. nie jest źle ^^ trochę literówek, pewnie szybko pisałaś? ^^
    ciekawa jestem kto ją okrada z sił c:
    czekam na następną notkę ^^ bye

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest bardzo źle ^^, a literówki poprawię jak będę mogła.
      Tak ostatnio nie jestem jakoś super dyspozycyjna -,-
      Notka, hmm... może za miesiąc mi się zechce ?

      Usuń
    2. jestem cierpliwą osobą, ale nie wiem czy miesiąc wytrzymam xD

      Usuń
    3. Postaram się coś dodać, gdy moi pieprzeni rodzice przestaną mnie zadręczać ==", ale może coś w weekend się pojawić, a nawet jutro rano na którymś z moich blogów, tylko jeszcze nie wiem na którym ...

      Usuń