środa, 13 listopada 2013

12. X-laws

12. X-laws

Dziewczyna podeszła trochę bliżej, ale nagle ktoś ją załapał. Z niewiadomych przyczyn straciła kontrolę ducha i nie mogła znowu się połączyć. 
Trzymał ją blondyn w okularach, przy jej głowie miał naładowany pistolet. (Tsa ten popapraniec -,-)
-Teraz zginiesz -powiedział i już miał nacisnąć na spust, ale Iron Maiden się odezwała 
-Marco, zostaw ją-powiedziała tym swoim melodyjnym i spokojnym głosem Jeanne ze środka Żelaznej Dziewicy (chce taki narzędzie tortur).
-Ale Pani...-próbował dokończyć Marco, ale białowłosa przerwała mu gestem ręki wychodząc ze środka narzędzia tortur. 
Była cała we krwi, a wnętrze tej puszki były w kolcach tym razem, teraz miała na sobie swoją zbroję i maskę. Stanęła przed Amane w całej okazałości, a obok niej był jej duch stóż. Uśmiechnęła się smutno do szatynki, tak jak to miała w zwyczaju. Z czoła czerwonookiej leciała świeża krew, ale nie wyglądało na to, że ją to jakoś specjalnie boli.  
-Czy ty jesteś Amane Iso ?-zapytała retorycznie, bo w rzeczywistości znała odpowiedź 
-Amane się zgadza, ale o nazwisku Iso nigdy nie słyszałam.-odpowiedziała dziewczyna, mimo iż wciąż była nie ufna względem całej tej bandy w białych kitach, to była wdzięczna dziewczynie, że nie pozwoliła jej zabić.
-Nie znasz więc swojej przeszłości, ani swojego klanu..- stwierdziła po zastanowieniu Iron Maiden i popatrzyła jeszcze raz na szamankę.
-Obecnie przebywasz w obozie Asakury ?-zapytała po chwili zastanowienia 
-Hai - odpowiedziała dziewczyna i uchyliła się przed atakiem blondyna. W kontrataku kopnęła go z półobrotu w twarz, uważając przy okazji by nie trafić na tętnice.
-Nienawidzisz go prawda ?-zapytała znając odpowiedź, która była raczej oczywista, ale chciała się upewnić.
-Ja nie wiem, nie znoszę go, bo niszczy mi życie, wiele razy sprawił mi już ból nie tylko fizyczny, ale i psychiczny, ale nienawiść to złe uczucie ...-odpowiedziała cicho, zastanawiając się czy mogła by nienawidzić nawet kogoś tak złego ?
- Zamiast filozofować, po prostu odpowiedz -powiedział przez zaciśnięte zęby Lasso, nie rozumiał czemu Jeanne tak na tej dziewczynie zależało.
-Nienawidzę go -wyjąkała szeptem dziewczyna, myśląc nad tym czy dobrze zrobiła.
-Chcesz się zemścić ?-zapytał tym razem Denbat
-Tak -wyszeptała coraz mniej wierząc w swoje słowa, odwaga z niej uciekała. Czuła się jak zagubiona dziewczynka we mgle.
-Dołącz do nas i oczyść świat z tego zła - powiedziała Meene.
-Świat w końcu będzie bezpieczny i dobry -powiedział tym razem właściciel Ardyducha Michała, zrozumiał już , że trzeba ją zwerbować na ich stronę.
-Przestaniesz w końcu cierpieć -dopowiedziała ostatnie słowa Jeanne, a Iso zamknęła na te słowa oczy, analizując treść zdania. Było tak banalne, ale ona nie widziała co zrobić. Przyjąć propozycję czy nie ?
-Poznasz swoją przeszłość i spełnisz przeznaczenie- powiedział człowiek w mace i nazwie Mendel.
Otworzyła oczy i zaczęła iść ku żelaznej damie, ale przed nią wyrósł ogień. Nawet nie odskoczyła, stała jak sparaliżowana, ale Rose już zareagowała i zmieniła je w płomienie w czarnym odcieniu, tylko wtedy dziewczyna mogła mieć nad nimi władzę.
Płomienie rozproszyły się, a z nich pokazała się postać szatyna, złapał Amane za ramię, ale ta się wyrwała i pobiegła w stronę wyrzutków. Podeszła do żelaznej dziewicy i powiedziała
-Może innym razem się spotkamy, ale jak na razie wam pomogę.
Udało jej się wytworzyć fuzję, którą ostatnio ćwiczyła,  w ręce trzymała  czarny krzyż otoczony czerwoną, zakrwawioną różą, jej włosy miały teraz barwę czarną z których też spływała krew. Jej cera była jeszcze bladsza niż zwykle, na sobie miała czarno-szarą potarganą sukienkę, ogółem wyglądała jak dziewczynka z horroru...
Jej wilczyca zmieniła się w kosę, a szamanka ochroniła ich przed ostatecznym atakiem Hao, przez co też już straciła foryoku, oraz przez nie umiejętność fuzji, ale to sprawa drugoplanowa.
X-laws byli nieprzytomni, a srebnowłosa zamknęła się w swoim miejscu bólu...
Szatynka stała jak sparaliżowana, nie wiedziała co robić. Przecież nie ucieknie, a schować też się nie da, po za tym chowanie się przed problemem jest oznaką tchórzostwa.
Patrzyła na Asakure z obojętnością wymieszaną z kpiną, w oczach. Nie chciała pokazać swojego strachu, musiała stać dumnie i czekać na karę. Ten podszedł do niej i wyszeptał na ucho
-Jeszcze raz zrobisz coś takiego, a Cię po prostu zabiję
-Grozisz mi ?!-zapytała bezczelnie, uśmiechając się arogancko. W środku aż się trzęsła ze strachu, ale na zewnątrz, wyglądała na silną i zdeterminowaną.
-To nie groźba tylko ostrzeżenie-powiedział patrząc na nią z góry i przybliżając się do niej, ale ta była szybsza i założyła mu dźwignię...


Amane :

Lata treningu się jednak opłaciły, coś tam dawało to rzucanie nożami, judo, aikido itp...
Trzymałam go obecnie na dystansie, ale nie przewidziałam, że ten mnie podetnie. Nie zdążyłam uskoczyć i upadłam, ale z klęczka mogę zastosować podobne podcięcie, ale jest ryzyko. Raz kozi śmierć i podcięłam go, upadł na plecy z lekka oszołomiony tym co się dzieje.
Wiedziałam, że jakby użył całej swojej siły to nie było, by zbytni ciekawie, ale chyba osoba rodu Asakura ma trochę honoru i nie atakuje dziewczyny, chociaż po nim można się było wszystkiego spodziewać...
Trochę się z nim jeszcze poszarpałam, ale on w końcu wygrał. Teraz ten idiota siedział mi na biodrach.
Niestety jest zbyt ciężki bym mogła go zrzucić, ale muszę teraz czekać na dalszy rozwój wydarzeń.
-Dalej ma się z Tobą patyczkować ?-zapytał nie schodząc ze mnie.
-Shimatta-zaklęłam pod nosem, szarpiąc się przy okazji, ale to nic nie dało.
-Przeklinanie nic tu nie pomoże-jak zwykle musiał wtrącić swoje trzy grosze 
-Możesz ze mnie zejść?! Nie wygodnie mi-warknęłam 
-Jak się uspokoisz
-Złaź ze mnie do cholery jasnej!!!!
-Uspokój się!-krzyknął z tym debilnym uśmiechem, ale czego się po takiej mendzie spodziewać 
W końcu zszedł i złapał mnie za rękę...


Hao :

Jak zwykle ona jest dosyć przewidywalna...
Ale, że chciała się przyłączyć do bandy tej metalowej puszki, to już mnie rozwaliło. Wiadomo czego ta żelazna szmata od niej chciała, trzeba będzie mi bardziej na nią uważać.
Iso jest dosyć silna jak na dziewczynę i nawet odważna, ale to miesza się z jej głupotą, bo nikt normalny nie atakuje mnie, kiedy jestem zdenerwowany...
Przeniosłem się z nią do obozu i posadziłem ją na macie w namiocie, patrzyła na mnie ze wściekłością.
-Spojrzeniem nie da się zabić-mruknąłem rozbawiony
-Odpierdol się, idę do Kanny-powiedziała wychodząc z namiotu i idąc do namiotu Hanagumi...

****

Proszę Karolu udało mi się ^^

Nie jestem aż tak strasznie leniwa, ale jednak weny brak z tego co widać, bo krótko. 


2 komentarze:

  1. aaa dziękuję :3 jak ja uwielbiam jak ona się z nim droczy ^^ pewnie będzie miłość pod koniec xD jak to zwykle bywa...

    pisz mi następną :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie raczej wszyscy umrą, ale jeszcze się zastanawiam

      Usuń