2. Brutalna Prawda
Chłopak przeniósł się razem z dziewczyną do swojego obozu. Było już parę minut po północy, las wyglądał pięknie, a niebo świeciło się od milionów punktów na niebie zwanych gwiazdami.
Wszytko było cudowne i piękne, no może prawie. Jedna szamanka o imieniu Amane i niewiadomym sobie nazwisku, bo jak tu używać swojego nieprawdziwego nazwiska, stała przerażona, smutna i zrozpaczona.
Bała się, po prostu się bała. Gdyby nie skamieniała jak słup soli, to pewnie by się zwinęła jak małe, przestraszone zwierzątko.
Znowu kolejne łzy tej nocy się pojawiły, płakała z bezsilności.
Błagała, aby to był tylko koszmar, a nie smutna rzeczywistość. Nie chciała tak żyć, wolała już umrzeć, ale los nie był na tyle łaskawy, by na to pozwolić.
Nadal była trzymana przez chłopaka, nie miała siły uciekać ani nie wiedziała gdzie. Przecież mógł ją znaleźć, tak jak wtedy...
Trzęsła się z zimna, zmęczenia i strachu przed przyszłością. Nie wiedziała co ją czeka, ta cisza była nie do zniesienia, ale ona nie chciała pierwsza jej przerywać.
Cichutkie łaknie udało się usłyszeć chłopakowi, przeniósł na nią wzrok. Pełen arogancji i braku jakichkolwiek pozytywnych emocji.
Odwróciła głowę w bok, nie chciała aby ich spojrzenia spotkały się.
Szatyn postanowił się odezwać :
-Amane, zaraz pokażę Ci twój namiot-mruknął oschle, a ona nagle podniosła wzrok w jego stronę. Jej źerenice były rozszerzone do granic możliwości, a wargi lekko rozchylone ze zdziwienia. Z lekką obawą postanowiła się odezwać:
-Kim jesteś i czego ode mnie do cholery jasnej, chcesz?!!-wykrzyknęła, nie chciała aby tak wyszło, ale nie była w stanie powstrzymać emocji. było to zbyt trudne.
-Jedyne czego od Ciebie oczekuje to lojalności i posłuszeństwa. Od teraz będziesz walczyć u mego boku-mruknął rozbawiony całą tą sytuacją. Bawiło go zachowanie dziewczyny.
-Nie zostanę tu, ani chwili dłużej !!!-wykrzyknęła z wściekłością
-Jestem ciekaw, gdzie się wtedy podziejesz, a tak na marginesie to musisz być mi posłuszna-odpowiedział jej ze złowrogim uśmiechem.
Nie odpowiedziała, trafił w czuły punkt. Nie miała gdzie się teraz podziać, nawet nie wie gdzie jest, więc na ucieczkę nie ma szans.
Postanowiła odejść parę kroków w tył, ale napotkała opór.
Jakiś gigantyczny, czerwony duch stał za nią. "No pięknie teraz to już w ogóle nie ucieknę"-pomyślała gorączkowo dziewczyna, zaciskając ręce w pięści. Był z nią tylko jej duch stróż *Rose i duch pomocniczy *Sora.
Postanowiła, poczekać na dalszy rozwój wydarzeń, chłopak gestem ręki pokazał by podążała za nim. Cóż co miała innego zrobić. Dotarli do jakiegoś niewielkiego namiotu.
-Tutaj będziesz mieszkać-odparł nieprzyjemnie chłopak. i dopowiedział :
-Tak dla poznania, jestem Hao Asakura, ale ty masz się do mnie zwracać Hao-sama.
-Dobrze Hao-chan-wysyczała przez zaciśnięte zęby. Nikt, ale to nikt nie będzie nią pomiatał jak mu się podoba.
Hao zaśmiał się sztucznie i kola ognia trafiła ją w brzuch.
Nie wywołała jakiś ran, ale pozbawiała znacznie sił.
-Lekcja pierwsza, masz mieś do mnie szacunek-powiedział
-*Baka-mruknęła łapiąc się za miejsce w który trafił atak.
-Lekcja druga, masz nie uciekać, bo i tak Cię znajdę, a to się może dla Ciebie źle skończyć-powiedział wychodząc z namiotu.
Szatynka (powinnam dodać jeszcze bohaterów, ale mi się nie chciało), wyjęła z plecaka czarno-czerwone kimono i usiadła na matę.
Amane :
Czemu to wszystko jest takie bezsensu?! Dlaczego, chodź raz nie mogę być szczęśliwa jak inni ? Dlaczego...
Nienawidzę tej szarej rzeczywistości, nie znoszę tego miejsca, tego świata. Chciałabym umrzeć, by już mieć to za sobą...
Jak już nie wytrzymam to, to zrobię, przyrzekam, że tak się stanie.
Przebrałam się w kimono i położyłam się spać... Niestety noc nie zapowiadała się ciekawie...
Dlaczego dopiero teraz wiem o twoich nowych blogach?! o.o
OdpowiedzUsuńNie wiem, a ja się tym jakoś chwalić nie lubię. Nie ogarniam ludzi, którzy tak robią -,-
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMaja jaka miła ^^
Usuń