5. Trening i myśli samobójcze
Amane obudziła się jeszcze przed wschodem słońca, niestety od dłuższego czasu i koszmarów tak się działo. Przez to była cały czas zmęczona i niesprawna fizycznie, a czasem nawet psychicznie.
Wszystko wydawało jej się bezsensu, świat idzie ku gorszemu, a nie lepszemu.
Teraz dopiero zrozumiała, że jest przebrana w kimono oraz to, ze Hao jest obok niej. Brzydziła się na sam jego widok, więc szybko się w coś przebrała i wyszła z namiotu.
Nie była widać żadnej żywej (albo i martwej) duszy, ale jej to nie przeszkadzało, tym bardziej pasowało.
Wiedziała, że na ucieczkę nie ma szans jak na razie, ale przejść się nie zaszkodzi, każdy ma do tego prawo, a ten dupek jej tego nie za karzę. Chodź by nie wiem co !
Najpierw przechodziła się wolnym krokiem wokół obozowiska, ale chciała poznać dalsze okolice.
Jak chciała tak zrobiła, wolna wola przecież nadal obowiązuje na tym żałosnym świecie...
Po kilku minutach szybkiego marszu dotarła do jakiegoś jeziora. Coś cudownego, woda krystalicznie przejrzysta, niczego więcej nie chcieć. Trawa do o koła soczysta i bujna, z tego też powodu położyła się na niej.
Przejechała ręką po tafli wody, natura jest cudowna. Jedyna piękna rzecz na tym świecie, ale ona i tak musi z tego zrezygnować. Chce przejść na ten drugi świat, to nie ma sensu. Nie ma po co żyć, ani dla kogo...
Straciła każdą wartość jaka miała, każdy sentyment, może po śmierci by miała w końcu święty spokój...
Tylko jak tu to zrobić szybko i bezboleśnie, żeby nikt jej nie zauważył. Aktualnie nie miała przy sobie broni, więc nic raczej nie zrobi. Żyletkę jak gdzieś znajdzie to dobrze, ale najlepsza była by "złota" dawka.
Tylko czego, heroina to za mało, kokainy to samo, nawet anfetamina ( pewnie źle napisałam, ale jest chora i cały czas na kawie, więc bez pretensji do mnie ), jest za słaba na śmierć. Te gówna trzeba by było brać dość długo, a "złota" dawka zabija od razu.
Co prawda stać ją na to, ale jak na razie nawet nie wie gdzie tak do końca jest. Jaka to miejscowość, albo chociaż kraina geograficzna, nic kompletne zero.
Szatynka popatrzyła na niebo, słońce powolutku budziła się do życia.
Kiedyś uwielbiała ranki, dawały nadzieję na lepsze, a teraz tylko odbierają nadzieję na śmierć i koniec...
Nie była widać żadnej żywej (albo i martwej) duszy, ale jej to nie przeszkadzało, tym bardziej pasowało.
Wiedziała, że na ucieczkę nie ma szans jak na razie, ale przejść się nie zaszkodzi, każdy ma do tego prawo, a ten dupek jej tego nie za karzę. Chodź by nie wiem co !
Najpierw przechodziła się wolnym krokiem wokół obozowiska, ale chciała poznać dalsze okolice.
Jak chciała tak zrobiła, wolna wola przecież nadal obowiązuje na tym żałosnym świecie...
Po kilku minutach szybkiego marszu dotarła do jakiegoś jeziora. Coś cudownego, woda krystalicznie przejrzysta, niczego więcej nie chcieć. Trawa do o koła soczysta i bujna, z tego też powodu położyła się na niej.
Przejechała ręką po tafli wody, natura jest cudowna. Jedyna piękna rzecz na tym świecie, ale ona i tak musi z tego zrezygnować. Chce przejść na ten drugi świat, to nie ma sensu. Nie ma po co żyć, ani dla kogo...
Straciła każdą wartość jaka miała, każdy sentyment, może po śmierci by miała w końcu święty spokój...
Tylko jak tu to zrobić szybko i bezboleśnie, żeby nikt jej nie zauważył. Aktualnie nie miała przy sobie broni, więc nic raczej nie zrobi. Żyletkę jak gdzieś znajdzie to dobrze, ale najlepsza była by "złota" dawka.
Tylko czego, heroina to za mało, kokainy to samo, nawet anfetamina ( pewnie źle napisałam, ale jest chora i cały czas na kawie, więc bez pretensji do mnie ), jest za słaba na śmierć. Te gówna trzeba by było brać dość długo, a "złota" dawka zabija od razu.
Co prawda stać ją na to, ale jak na razie nawet nie wie gdzie tak do końca jest. Jaka to miejscowość, albo chociaż kraina geograficzna, nic kompletne zero.
Szatynka popatrzyła na niebo, słońce powolutku budziła się do życia.
Kiedyś uwielbiała ranki, dawały nadzieję na lepsze, a teraz tylko odbierają nadzieję na śmierć i koniec...
Hao :
Obudziłem się o wschodzie słońca, tak jak normalnie. Popatrzyłem a Amane nie ma, no znowu uciekła ?!Chyba nie jest na tyle głupia, muszę sprawdzić może jest gdzieś niedaleko obozu. Nałożyłem pelerynę i wszedłem na poszukiwania, zobaczyłem ją przy jeziorze. Na początku wydało mi się, że zasnęła, ale ona miała otwarte oczy z których ciekły łzy. Patrzyła smutnym, zatraconym i bez pamiętnym wzrokiem ku słońcu. Jej myśli były zbyt rozproszone, by cokolwiek wyczytać. Popatrzyłem jeszcze raz w jej stronę, ale teraz stała na przeciwko mnie, z nienawistnym wyrazem twarzy. Wytarła łzy i wymierzyła mi policzek.
Tym razem postanowiłem jej darować, no może nie zupełnie. Złapałem ją za włosy i oznajmiłem
-Uspokój się i nie marnuj sił, bo na trening Ci nie starcza
Przewróciła oczyma z politowaniem, a ja mocniej szarpnąłem ją na co zacisnęła pięści i przygryzła dolną wargę. W jej oczach płonęła teraz nie tylko nienawiść, ale tez niekontrolowana agresja.
-Na co czekasz ! Już idź biegać, ale już !!! Na początek 25 km.
-Jak myślisz, że to zrobię, bo mi kazałeś to jesteś jeszcze większym idiotą niż podejrzewałam- odpysknęła, a ja uderzyłem ją za to w twarz
-Lekcja pierwsza : Masz okazywać szacunek . Lekcja druga : Nie podważaj mojego słowa, bo źle to się dla ciebie skończy.
-Chciałbyś -prychnęła z pogardą i odwróciła się.
-Jak Ci tak na tym zależy stary cieciu, to zrobię ten trening, by być z dala od twojej osoby!!!-krzyknęła wbiegając w las.
Amane :
Denerwuje mnie już. To, że jest silny nie oznacza, że ma jakąkolwiek władzę nade mną. Na szacunek to sobie trzeba zasłużyć, a nie przychodzi sobie i rzuca tekstem, że mam się go słuchać. Albo jest jakiś chory psychicznie i nie rozumie, że go nienawidzę, albo ma zbyt wysokie mniemanie o swojej osobie. Jak dla mnie ma to i to. Poszłam na ten trening tylko po to, żeby mi nie truł, bo wystarczy, że mnie złapał i jest nieopanowany.
Już niedługo turniej, czuję to...
****
Po jakiś paru godzinach, dziewczyna wróciła z treningu. Oznajmiła, że już skończyła i usiadała na miejscu koło ogniska. Mimo iż nie było płomieni to samo patrzenie na pustą przestrzeń nie sprawiało jej problemu.Jakaś dziewczyna o niebieskich włosach podeszła do niej i oznajmiła lodowatym tonem
-Mistrz kazał Ci przekazać, że już jest obiad- i odeszła zostawiając ją samą.
"A niech spieprza"-pomyślała, mimo iż była głodna, ale tylko trochę, da radę jeszcze parę godzin.
****
W tym samym czasie Hao zapytał Kanne
-Kanna, powiedziałaś Amane to o co Cię prosiłem ?
-Tak Mistrzu- odpowiedziała
-To dlaczego jej nie ma ?!- zapytał patrząc na nią srogo
-Nie wiem-wyjąkała dziewczyna, była silna, ale w porównaniu do Hao była nikim
Szatyn wyszedł na namiotu polowego i doszedł na środek pacu, zastał tam szamankę. Nie zauważyła go, pogrążona we własnych rozmyśleniach.
-Czyżbyś nie otrzymała polecenia- zapytał z kpiną
Nie odpowiedziała i postanowiła go ignorować. Może sobie wtedy pójdzie...
Niestety nie wyszło, tak jak chciała. Złapał ją za rękę i szarpnął ku górze, zmusił do pójścia za nim do namiotu.
-Zostaw mnie ty popaprańcu!!!-krzyknęła na cały głos. Każdy bez wyjątku popatrzył na nią ze śmiechem, albo przerażeniem. Woleli nie wiedzieć, co zrobi jej Hao, ale nic takiego nie miało miejsca.
Posadził ją obok siebie i podłożył miseczkę ryżu pod twarz wraz z pałeczkami.
-Albo zjesz sama, albo Cię nakarmię...-powiedział zdenerwowanym tonem
-To sobie, poczekasz, bo ja nie zamierzam iść na ugodę. I stało się zmusił ją do jedzenia ( nie będę tego opisywała -,-)
Po skończonym posiłku szaman kazał jej iść do namiotu, oczywiście tym który z nim dzieliła, bo samej jej nie zostawi, bo zrobi jakąś głupotę.
Czytała książkę "Seria niefortunnych zdarzeń", wydało jej się to w miarę ciekawie . Zajęło jej to trochę czasu, kiedy skończyła drugi tom, kiedy Hao wszedł do namiotu. Usiadł na przeciwko niej....
pff nie załamywać mnie sie tu tylko :_:
OdpowiedzUsuńratujesz mi życie dziewczyno C: dzięki Tobie mam co czytać
a szablonu nie ruszaj bo jest świetny ^^
Postaram się, ale ja już się załamałam, ale coś na pewni napiszę jak mi się zechce... ( czyli pewnie jutro lub pojutrze, bo uwielbiam 1 listopada )
UsuńPS: Dzięki, że zajrzałaś, chociaż to się przeraziłam, bo to jest beznadziejne, ale i tak będę pisać
Usuń